środa, 26 maja 2010

W tramwaju

gdzieś między Katowicami a Chorzowem spotkała mnie rzecz arcyprzyjemna. Siedziałam sobie pod oknem, kiedy przysiadła się do mnie dziewczyna, na oko szesnastoletnia, cudownie rudowłosa jak Marianna, żona Robin Hooda. Bardzo lubię się gapić na rude kobiety, co powodowane jest zazdrością - to chyba jedyny kolor włosów i fenotyp, którego nie da się podrobić kosmetycznymi i fryzjerskimi sztuczkami. Osobiście zawsze pragnęłam mieć włosy w kolorze miedzi, ale wrodzona inteligencja i rozsądek zabraniały mi podejmowania rozpaczliwych prób z farbami do włosów.
Siedzę sobie zatem obok tej piękności, znów robi mi się smutno, że nie jestem ruda, zerkam sobie na delikatny profil dziewczyny i jej długie, brązowe rzęsy, a ona nagle wyciąga z torby moją książkę! MOJĄ-KSIĄŻKĘ! A mnie nie jest już smutno, żem nie ruda i zagaduję dziewczynę, czy książka dobra. A dziewczyna odburkuje, że super. I nie podnosi wzroku znad kartki. I ewidentnie nie życzy sobie dalszej konwersacji.
Bo, najwyraźniej, woli sobie w spokoju czytać "Innych"!

Już nie pamiętam, kiedy czyjaś nieuprzejmość tak mnie ucieszyła! :)

3 komentarze:

  1. Aż se chyba dzisiaj walnę Twoją książkę, Ewa :)
    skoro jest już do nabycia w empie.
    pozdrawiam , Sayumiko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja bym z chęcią o autograf poprosił, ale zdaje się żadnych spotkań autorskich nie przewidujesz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Justyn, Ty możesz liczyć na spotkanie indywidualne, przy winku, jako "przedwydaniowy" fan "Innych" oraz ich autorki :)
    Pozdrawiam i zapraszam!

    OdpowiedzUsuń