poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Casting!

Drodzy Czytelnicy!
Jakiś czas temu odnaleziono w pojemnych czeluściach internetu wpis czytelniczki wypytującej o casting do roli Karoliny B. Spieszę więc zapewnić, że na razie nic mi nie wiadomo o projekcie ekranizacji mojej powieści, ale muszę przyznać, że jeszcze rok temu nie sądziłam, że w ogóle zaistnieje w świecie coś takiego jak "moja powieść".
Zatem wszystko się może zdarzyć! Czy z początkiem wiosny zostanę poproszona o opinię, czy Małgorzata Foremniak nadaje się na Eudokię? Nie wiem, ale jestem na to przygotowana.
Póki co, pod wpływem owej przezornej czytelniczki (ach, te włosy w kolorze auburn!) chcę Wam zaproponować zabawę: wpisujcie swoje propozycje odtwórców poszczególnych ról. Bardzo jestem ciekawa, w jakim kierunku poprowadzi Was wyobraźnia. Ja widzę moich bohaterów tak wyraźnie jak odbicie w lustrze ale to nie znaczy, że Wy widzicie ich tak samo.
Proszę, nie zwlekajcie, bo ciekawość wprost mnie zżera! :)

Pozdrawiam!

wtorek, 24 sierpnia 2010

Kuzynka mojej prababci...

... wyszła za mąż za człowieka, któren zwał się MANUEL KREDA.

Rację mieli zatem starożytni, twierdząc, iż amor vincit omnia.

Dobranoc.

czwartek, 19 sierpnia 2010

Już czas...

... na mały kącik porad. Temat: "jak ogarnąć się przed jesienią (czytaj: przed powrotem do szkoły)". Poradnik będzie miał formę "wiki", więc ogłaszam burzę mózgów, po której zbierzemy wnioski i upublicznimy na mym skromnym blogu.
Pytania pomocnicze:
1. jak poradzić sobie z nadchodzącą jesienią i jej przymiotami (szkółka itp.)
2. co bezsprzecznie dobrego przynosi nam jesień?

Liczę na Wasz odzew, choć mój post o Ani z Z.W. chyba zbyt mocno kojarzył Wam się ze szkołą, bo zamilkliście wszyscy wymownie a zgodnie...

Na początek sama spróbuję podsunąć jakieś pomysły:
ad.1 posłuchać Gershwina, uzbierać 320 PLN i wyskoczyć z przyjaciółmi na 24 godziny do Rzymu, przebiec 12 km i poczuć kojący przypływ endorfin

ad.2 jesień to czas, kiedy po raz kolejny można sobie obiecać: "będę się uczyć systematycznie i dzięki temu pielęgnować radośnie życie towarzyskie" i jeszcze nic straconego

No, teraz Wy! Ratujcie! :)

Uściski!
E.

niedziela, 15 sierpnia 2010

Czytam...

"Anię z Zielonego Wzgórza". Czemu? Ano tak mnie wzięło, tłumaczyć się nie będę. W każdym razie mam ważne obserwacje psychologiczno-socjologiczne. Pisząc moją książkę wiedziałam, że będę musiała swą bohaterkę choć trochę rozebrać. W służbie realizmu, ma się rozumieć. Bo jakże to, pisać książkę o nastolatkach i udawać, że "te sprawy" to dla nich kwestia odległej przyszłości?
Tymczasem pani Montgomery robi np. taki numer, że z listów, które Ania wymienia z Gilbertem, pracując jako nauczycielka w odległej szkole (a ma wtedy lat 24), więc z tych listów autorka "wycina" fragmenty zawierające wyznania miłosne tych dwojga!
A ich pierwszy raz? Zapomnijcie! Nie dość, że odbyli go na starość (25 i 26 lat), to jeszcze w zupełnej tajemnicy przed czytelnikiem, który tylko może się domyślać, co też może się dziać w fabule powieści "vintage" kiedy bohaterowie spędzają noc poślubną w nowej siedzibie na urokliwym wybrzeżu Wyspy Księcia Edwarda.

No i co Wy na to? Ja osobiście cenię bardzo warsztat literacki pisarzy, którzy są w stanie rozbudzić mą wyobraźnię bez użycia wyrażeń "namiętność", "pożądanie" czy "stringi". A Wy? Nie chcę znów akcentować przepaści pokoleniowej między nami, ale wydaje mi się, że nie...
Hmm?

wtorek, 10 sierpnia 2010

Czujecie?

Czujecie już schyłek lata? Ten czas, kiedy mimo trwającego upału wiadomo już, że "przechyla się ku jesieni ziemia"?
Bo ja czuję... Wrażenie to pojawia się niezawodnie w momencie, kiedy najfajniejszy wyjazd wakacyjny mamy już za sobą. Lipiec potrafi jakoś TRWAĆ, sierpień jest w tym nieco gorszy i przypomina coraz nachalniej o zbliżającym się wrześniu. I dzień już krótszy i noce zimniejsze... No i ta melancholia! Wkrada się, nie wiadomo kiedy i robi swoje. Co roku to samo! Jak dotąd nie wymyśliłam lepszego środka zaradczego jak wyjazd w góry i praktykuję tę terapię od jakiś siedmiu lat.
Czy coś jeszcze może pomóc? Z pewnością! Schyłkowa melancholia ma to do siebie, że daje silne poczucie końca czegoś miłego i wyczekiwanego. Ale jest na to sposób! Należy zacząć wyczekiwać tego okresu w życiu, który przynosi STUDENCKIE WAKACJE!

Powiadam Wam, ponad trzy miesiące radosnej swobody to ekstaza kontynentalna!
Jakże chciałabym mieć to jeszcze przed sobą...

Cóż, pozostaje mi plan B.
Pozdrawiam i pakuję plecak.

czwartek, 5 sierpnia 2010

Dlaczego?

Dlaczego pewna pani, pozbawiona własnych dochodów matka czwórki dzieci, mieszka z "konkubentem", jak się dowiedziałam z programu TV "Sprawa dla śledczego" czy inny "Zawód reporter", natomiast pani celebryta, co tańczyła z gwiazdami, mieszka z "partnerem" bądź "narzeczonym"?

Na czym, u licha, polega różnica?
"Partnery" siedzą w loftach, a "konkubenty" w M3?
A może "partner" po prostu częściej się myje niż "konkubent"? No i myje się w tym swoim lofcie?
Albo (to moje spostrzeżenie) "konkubent" nie ubiera się jak idiota, zwłaszcza wiedząc, że ktoś mu będzie robił zdjęcie?

No nie wiem...
A Wy?

środa, 4 sierpnia 2010

Muzyka c.d. i CD

Obiecałam swego czasu wrócić do rozważań muzycznych. Zatem: czy słyszeliście o Mathilde Santing? To jest prawdziwy głos i charyzma twórcza! Celowo nigdy nie wyszukiwałam informacji na jej temat, żeby nie psuć sobie odbioru, więc jestem dotąd przekonana, że działa na mnie wyłącznie jej muzyka, jakaś tajemniczość, nastrój, jaki potrafi stworzyć nawet w coverach. O takich kobietach mówi się chyba "pieśniarka", nie "piosenkarka". Spróbujcie jej wersji "Wonderful World", przeboju Blacka. Albo kawałek "Bad news from home".
Mathilde jest świetna, dopóki śpiewa po angielsku, weźcie to pod uwagę.

A poza tym, dość na razie o moich objawieniach muzycznych. Teraz Wy napiszcie, jaka muzyka Was uwodzi i DLACZEGO.

Czekam niecierpliwie!