środa, 30 listopada 2011

Seneka...

... niestety nie pisał bloga. Z przyczyn oczywistych.

Postanowiłam, że go trochę wyręczę. Uznawszy, z właściwą mi skromnością, że miał jednak więcej mądrych rzeczy do powiedzenia niż ja, będę Wam tu wrzucać co jakiś czas przemyślenia pana Lucjusza.
No to ruszamy!

"Całe życie jest niewolą. Należy więc pogodzić się z losem, jak najmniej ubolewać nad nim i chwytać każdą korzyść, jaka się z nim łączy. Żadne położenie nie jest aż tak straszne, by człowiek obdarzony równowagą ducha nie znalazł w nim jakiejś pociechy"

A to dla udręczonych codziennymi obowiązkami:

" Życie szybko pogrąży się w leniwym bezwładzie, jeśliby trzeba zaniechać wszystkiego, co sprawia przykrość..."

c.d.n. :)

środa, 23 listopada 2011

Prezenty

Odkąd pamiętam, w moim domu rodzinnym obowiązywał zwyczaj obdarowywania się na święta książkami. Jako dziecię otrzymywałam piękne wydania bajek i baśni (moje ulubione to te ilustrowane przez Szancera), potem powieści dla młodzieży itd. Rodzice też obdarowywali się nawzajem słowem pisanym i potem w długie wieczory tonęli w lekturze, czasem czytając to, co dostali, a nierzadko to co podarowali.

Teraz znów nadchodzi Boże Narodzenie, a ja po raz pierwszy czuję ważną różnicę: znów obsypiemy się książkami (mam wszystkie brakujące Mankelle dla taty, mogę to ogłosić, gdyż ów - tata, nie Mankell - konsekwentnie nie czytuje żadnych blogów, nawet mojego). Będzie fajnie! Znów mam też nadzieję, że i ja dostanę upragnione książki. Ale jest coś jeszcze: w tym roku, być może, ktoś gdzieś ofiaruje komuś pod choinkę moją powieść. I, jeśli mam szczęście, to obdarowana osoba naprawdę się ucieszy!

To ogromnie przyjemne uczucie! :)

środa, 16 listopada 2011

INNI c.d.

... już za moment w księgarniach!

Dokładnych parametry owego "momentu" są jeszcze nieznane, ale moment to moment, prawda? Nie ma prawa trwać długo.
Zauważyłam ciekawą zależność: im bliżej wydania drugiej części, tym większy mój niepokój wzbudzają komplementy pod adresem pierwszego tomu. Lękam się mianowicie, czy drugi też przypadnie Wam do gustu. Gdyby pierwszy zbierał recenzje jako "znośny", mogłabym drugim nieźle zabłysnąć, ale tak? Tyle miłych słów, zachwytów i entuzjazmu! Jak tu uwierzyć, że uda się jeszcze raz?

Czyż nie jestem nastawiona filozoficznie? Listopad sprzyja filozofom, prawda? I może jeszcze producentom farelek. Oraz ciepłych gaci.

Serdecznie Was pozdrawiam!

E.

poniedziałek, 31 października 2011

Infekcje...

... i ich psychologiczne podłoże.

Moi drodzy!
Wychodzę właśnie powoli z paskudnego przeziębienia (kogóż to ominęło?) i bardzo mnie to cieszy. Wychodzenie, nie przeziębienie. Jako osoba refleksyjna chcę się z Wami podzielić swoją opinią na temat genezy choróbska. Wydedukowałam mianowicie, że to z przepracowania i stresu.
Skończyłam już drugą część mej książki.
Skończyłam.
SKOŃCZYŁAAAAAAAM!

Nie dopiszę już ani przecinka, bowiem nie mam tej możliwości. Poooo-szło!

Jestem zupełnie wyeksploatowana. Jest to uczucie nawet dość przyjemne, jednak znajoma lekarka powiedziała mi, że może być przyczyną kłopotów ze zdrowiem (wyeksploatowanie, nie lekarka). Czyż to nie romantyczne? Pisarka, która leży na łożu boleści, bo stworzyła właśnie dzieło, na które czekają jej wierni czytelnicy?
Czujecie ten klimat?

Mam nadzieję, że odegracie swoją rolę z zaangażowaniem podobnym mojemu. Tzn. musicie wpaść w absolutny zachwyt nad lekturą, bo tylko to wynagrodzi mi moje cierpienia :)

Dam znać, kiedy możecie ruszać do księgarń.

I dziękuję Wam serdecznie za wsparcie i cierpliwość!

(nie całuję, bom chora)

E.

poniedziałek, 24 października 2011

Przepraszam!

Kochani moi Czytelnicy!

Przepraszam Was ogromnie za moje pozorne zniknięcie, nieodpisywanie i zerwanie korespondencji oraz ciszę trzytygodniową na blogu.

No cóż mam powiedzieć: jestem w ogniu, zamykam sprawę drugiego tomu "Innych", czyli wszystko idzie w dobrym kierunku, ale strasznie mi przykro, że niektórzy na próżno czekają na znak ode mnie, czasem nawet od stycznia... :(

Przepraszam i proszę o cierpliwość. Jak skoczę z książką, to będę Wam odpisywać i opisywać, nawet to, co zjem na lanczyk :) Ekscytujące, prawda?

Spodziewam się, że już niebawem ogłoszę tu triumfalnie, że książkę można kupić. No i wtedy zeżrą mnie nerwy (tak jakby teraz nie żarły), ale przynajmniej Wy, moi ulubieni i wspierający mnie Czytelnicy, będziecie mieli wreszcie to, co obiecałam.

Jeszcze trochę, jeszcze trochę...
Ja już ledwo zipię :)

Serdeczności!

E.

środa, 28 września 2011

Nie ma zmiłuj...

... czyli moja książka na swojej długiej drodze do Wydawnictwa.
Dlaczego nie ma zmiłuj? Ano dlatego, że w połowie października "Inni2" wyfruną spod mych opiekuńczych i twórczych skrzydeł. Jest to, mówiąc po polsku, absolutny dedlajn: książka wpadnie w tryby ustalonych terminów drukarskich, poligraficzno-edycyjnych, czy jakich tam, co to się na nich do końca nie znam i znać nie muszę.
Dość powiedzieć, że w świetle tego trwa obecnie absolutnie ostateczne poprawianie poprawek, czyli praca na linii autor - redaktor.
No i będzie koniec!

O matko, jaki koniec?! Toż to początek będzie! Nie będę mogła spać, zanim nie dowiem się, że i druga część Wam się podoba.
Ciężki okres przede mną. To jest jak czekanie na wyniki wyjątkowo ważnego egzaminu.
Więc chyba nie dziwota, że, póki mogę, poprawiam, poprawiam, poprawiam...

To tyle w ramach raportu z pola bitwy.

Pozdrawiam, pozdrawiam, pozdrawiam...

E.

niedziela, 11 września 2011

No i co?

Ha!
Mam zagadkę: co się dzieje, kiedy człowiek triumfalnie ogłosi zakończenie trudnej i wymagającej pracy?
Odpowiedź: trzeba ową pracę POPRAWIĆ.

...

Taki lajf, jak mówi staropolskie porzekadło. Jestem właśnie na etapie poprawek w mojej nowej książce, którą tak bardzo chciałabym już widzieć w rękach spragnionych czytelników! Byłaby to podwójna rozkosz: czytalibyście wreszcie moje dzieło, o które tak się dopominacie (serdecznie Wam za to dziękuję! - to nieoceniona motywacja i radość), a po wtóre oznaczałoby to, że moja praca naprawdę się skończyła.

Tak więc proszę Was, byście jeszcze jakiś czas trzymali za mnie kciuki, bo mam wielkie problemy wychowawcze z Karoliną, a nikt tego jakoś nie chce zrozumieć. Tak jakby to ode mnie zależało, co dziewczę postanowi zrobić! Ludzie są doprawdy naiwni!

Pozdrawiam Was serdecznie!

E.

środa, 7 września 2011

!!!

Moi drodzy Czytelnicy!

Pragnę ogłosić, że skończyłam!
Skończyłam pisać drugą cześć "Innych"! Należą mi się brawa, szklanka wódki i miesiąc w Ciechocinku.

Przed nami jeszcze prace redakcyjne (pewnie będę musiała coś tam poprawić), ale to już nic w porównaniu z przedłużającym się procesem twórczym, kiedy to autorce szanownej ciągle się wydaje, że coś jest nie tak, tudzież bohaterowie, obdarzeni w tajemniczy sposób samodzielnością, robią co chcą i za nic mają terminy wskazane przez Wydawcę.

Uff! Czuję się jak wyprana w pralce w programie "bawełna, 60 stopni, ekstra wirowanie".

No.

Kiedy tylko będę wiedziała, kiedy dokładnie ukaże się książka, prędziutko dam Wam znać, gdyż Was lubię :)

Dobranoc!

E.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Bawaria


Byliście tam kiedyś? Bo ja tak!
Piękna, piękna i jeszcze raz piękna.
I może ucieszy Was wiadomość, że moja ostatnia wyprawa była w 100% "służbowa" (czytaj: dotyczyła drugiego tomu "Innych").

I wiecie co? Padało niemożebnie! A ja to lubię. Dałabym "lajksa" na FB deszczykowi bawarskiemu, ale chyba się nie da.

Dołączam zdjęcie. Jeśli ktoś ma fajne róże w ogrodzie, to tym kimś jest z pewnością biskup Bambergu, nie uważacie?

Pozdrawiam wszystkich!

E.

środa, 10 sierpnia 2011

Kopruch !

Kim jest kopruch, spytacie.
Jest to obrzydliwy krwiopijca! Bandyta, który ukrywa się w mym pokoju i dręczy mnie głównie nocą, a czasem i w dzień.
Jest wyjątkowo na mnie napalony i mam go już dość. Jego i jego ziomków. Niechaj przepadną!

No. Nie chodzi tu o jakiegoś drugiego wampira Edwarda, tylko o stworzonko, które w polszczyźnie nosi nazwę komar. Nie wiem na ile określenie "kopruch" jest znane w świecie, bo zdaje mi się, że to po śląsku.

Jak zwał tak zwał! W każdym razie apage!

Mama mówiła mi, jak byłam mała, że jabłuszko nadżarte przez robaka, to jabłuszko wyjątkowo smaczne i zdrowe, gdyż robal się nie myli.
Wnioskuję z tego, że ja też jestem wyjątkowo smaczna, zdrowa i ekologiczna, bo kopruchy pragną mnie niezmiennie i niezmiernie.

Też tak macie?

Pozdro!

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Pada

Pada, proszę ja Was.
Nie pasuje to do wakacji, co?
Ale muszę się przyznać, że taka pogoda na mnie akurat dobrze działa. Kiedy jest słońce, wszyscy zdają się robić dziesięć rzeczy na raz. Ja też mam wtedy wrażenie, że powinnam Załatwiać, Pracować, Nadrabiać, Pojechać itd. Tymczasem deszczyk nastawia mnie refleksyjnie i ma tę przewagę nad słoneczną pogodą, że pozwala Zająć-Się-Książką. Nieważne, własną czy cudzą :)
A to jest dla mnie najprzyjemniejsze!

Oczywiście inaczej mają się sprawy, kiedy jest się akurat nad Bałtykiem. Albo kiedy aura kładzie nam planowany długo wypad w góry. Ale w Katowicach - super sprawa! Spokój i zaduma. No i wreszcie można odpocząć od tego ciągłego sprawdzianu dla antyperspirantów, którym jest spędzanie lata w mieście, zwłaszcza w chwilach podróżowania środkami komunikacji miejskiej...

Co sądzicie?

Pozdrawiam!

E.

niedziela, 31 lipca 2011

Obejrzałam...

"Cesarzową Sissi"! :D
Ach, jakie to piękne i wzruszające! No, podobało mi się i już! TVP pokazała dziś pierwszy odcinek nowej wersji z 2010r. Widzieliście może?

W związku z seansem mam kilka pytań, które, mam nadzieję, sprowokują rzeczową dyskusję:

1. Czyż aktorka grająca tytułową rolę nie jest prześliczna?
2. Jak w sukni ślubnej o takim a nie innym kroju można było skorzystać z toalety? (wybaczcie trywialność zagadnienia, ale to frapujące)
3. Jak to możliwe, że przez tyle setek lat pokutowało przekonanie, że to żona jest "winna" temu, że urodziła dziewczynkę a nie chłopca?
4. Czyż pomysł, żeby mamy państwa młodych czatowały pod drzwiami sypialni nowożeńców przez noc poślubną nie jest perwersyjny niczym Lady Gaga? :)

Patrzcie, jeden film, a tak mnie zaprzątnął!
Czekam na Wasze uwagi.

Dobranoc!

E.

wtorek, 19 lipca 2011

Wstyd i gańba!

Dlaczego, spytacie.
Ano ostatni mój post był o truskawkach! Kto dziś pamięta o truskawkach? Wspomnienie o nich ginie, lodówkę wypełniają mrożonki, a truskawki, które jeszcze można kupić kosztują chyba dychę za kilogram.
Wnioski?
Wnioski są takie, że dawno nie pisałam.
No to wstyd i gańba.
Zatem przepraszam.
"Gańba" mówi się u nas, na Śląsku (dla tych co nie wiedzą).

Nie wiem natomiast, jak się mówi na warszawskim Mokotowie, ale u nich też nie jest najlepiej... Znalazłam taki artykuł, pochodzący z "Metra", który traktuje o czytelnictwie dzieci i młodzieży. Jak go odnajdę, to wkleję Wam link. Tymczasem streszczę, o co tam chodziło.
Ano autorka wybrała się do liceum na Mokotowie, by wypytać młodzież, jak to z tym czytaniem jest. Jedno dziewczę mówi tej pani redaktor, iż dziwi się, że przybyła do liceum rozmawiać na ten temat, gdyż "tu nikt nie czyta". Inni przyznają, że kiedyś czytali i mama w ramach kary odbierała im książki, ale dziś to już nie działa, teraz dostaje się bana na internet.
Są też, oczywiście, utyskiwania na lektury szkolne, ale to chyba akurat gańba nie jest, w każdym razie ja nie umiem dziwić się ogólnej do nich niechęci. Ale generalnie licealiści przyznają się bez oporów do tego, że nie czytają: kilka godzin dziennie zabiera im przesiadywanie na fejsie i tubku. Skąd więc brać czas na literaturę? A wybór jest prosty.

Kochani, kanał jakiś! Ktoś tam, co prawda przyznaje, że czyta kryminały, że coś sobie wybiera z bogatej oferty wydawniczej, ale ogólny obraz jest przygnębiający. Jedna dziewczyna powiada, że kocha się w Kmicicu, a co za tym idzie uwielbia "Potop". Ach! To mnie ucieszyło. Zastanawiałam się nawet przez chwilę, czy to nie ze mną ten wywiad :) Kimicic rządzi!

Na koniec coś, co mnie zdziwiło. Bardzo Was proszę o komentarz. Ktoś bowiem powiedział, że pani redaktor powinna udać się do gimnazjum, nie liceum, bo to tam czytają. Czy to prawda? Jak to u Was wygląda?

Napiszcie coś pocieszającego, bo strasznie dołujący ten artykuł dla kogoś, kto usiłuje zostać Pisarką...

Uściski!

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Truskawki!


Lubicie? :)
No to prędziutko, prędziutko, bo już się kończą! Tak mi dziś powiedziała pani sprzedająca. A mnie się zdaje, że dopiero wczoraj kupiłam pierwszy koszyczek.
Truskawki to jest takie coś, co jadłabym nawet mając na nie alergię. A co! Niechby mi nawet nos puchł do rozmiarów bakłażana!

Dzisiaj wsunęłam 1,5 kilo... Czy to normalne? Ktoś jeszcze tak ma? Jeśli to nienormalne, to szukam grupy wsparcia.

Jedzmy, jedzmy, bo mrożone to już nie to samo!

Pozdro przedwakacyjne :)

E.

niedziela, 12 czerwca 2011

Kraina Zielonego Pojęcia


Kochani,
wymyśliłam sprytnie, że nie mając zbyt wiele czasu na pisanie własnego bloga, zaproszę Was tu:
http://michalwronski45.blogspot.com/

Jest to strona gliwickiego artysty, literata i rzeźbiarza. Dziewczyny, które odpowiedziały na moje wezwanie o fotografie aniołów, będą wiedziały, o co chodzi: to Michał Wroński jest autorem tych aniołków, które im wysłałam. Zwykłam obdarzać parką podobnych wszystkich znanych mi nowożeńców :)
Poczytajcie sobie Krainę Zielonego Pojęcia. Ja ja uwielbiam!
Tu zdjęcie Michała autorstwa Macieja Pokory.


Błądzę. Ale ile poznałem nowych miejsc!
[M.W.]

Miłej lektury! I niech już będą wakacje!

E.

środa, 1 czerwca 2011

Życzenia

Kochani!
Wszystkiego dobrego z okazji Dnia Dziecka! :)
Radości, cukierków i spontanicznej zabawy!

Świętujcie ten dzień póki możecie.

No. Życzenia zwięzłe, bo muszę wyłączyć kompa. Idzie strrraszna burza!

niedziela, 8 maja 2011

Życzenia...

dla wszystkich!
Przypomniało mi się bowiem, że zaczyna się okres powszechnej brutalności edukacyjnej zwanej zbliżającym się końcem roku szkolnego.
W związku z powyższym życzę Wam z całego serca wytrwałości, weny i sił. Zdawajcie, zaliczajcie i poprawiajcie śpiewająco! Trzymam kciuki!
Och, jak ja się cieszę, że ten okres życia mam już za sobą :)

Byle do wakacji! Będzie czas na czytanie :D
Ba! Nawet ja będę miała czas na czytanie, bo zakończy się moje pisanie. Jupiii! :D

sobota, 30 kwietnia 2011

Znacie się może...

... na rybkach?
Takich kolorowych i malutkich, nie tych dobrze przyprawionych, które jada się w Sopocie? Takich do akwarium, znaczy się.
Wybieram się na urodziny do znajomego, którego hobby to właśnie jakieś glonojady i inne mieczyki. Co mu kupić? Problem mam wielki. Jestem nawet gotowa się szarpnąć, ale co jeśli kupię jakiegoś egzotycznego mordercę, który wyżre mu jego kolekcję?
A może kupić jakąś ładną rybkę, choćby morderczą, i zdać się na fachową wiedzę kolegi? Tzn ufać, że będzie wiedział, czy może ją wpuścić do kolektywu, czy raczej powinien ją trzymać w słoiku po dżemie?
Pomocy!!

czwartek, 14 kwietnia 2011

Inni...2

Moi drodzy!
Po pierwsze chcę prosić o wybaczenie wszystkich, którzy uprzejmie, acz z przyjemną natarczywością wypytują mnie o drugi tom "Innych". Teraz mogę już zapewnić, że ukaże się niebawem. Kiedy dokładnie? tego nie wiem, bo w grę wchodzą mechanizmy wydawnicze, które są dla mnie nadal dość tajemnicze. Ale póki co, sprawy nadal są w moich rękach, bowiem kreślę właśnie ostatnie rozdziały książki.
Obiecuję ogłosić tu triumfalnie postawienie owej kropki poprzedzającej napis "KONIEC".

Póki co, proszę o wsparcie duchowe, bom ledwo żywa... Czuję się, jakbym od paru tygodni brała udział w zgrupowaniu mistrzów boksu i partnerowała w treningach Tomaszowi Adamkowi.

Uff... Niech moc będzie ze mną...

Z Wami oczywiście też :)

Uściski i podziękowania dla wszystkich, którzy tu bywają. Dodajecie mi sił!

wtorek, 22 marca 2011

Karolina...

... robi, co chce :(
Znowu mam z nią problem.
Proszę, pamiętajcie o tym, czytając drugi tom. Ona jest zupełnie samowolna. Jeśli nawet marzyło mi się poprowadzić fabułę w jakimś konkretnym kierunku, to teraz muszę z pokorą poddać się decyzjom mojej bohaterki. Siła wyższa? Można to tak nazwać?

Na czym to polega? Macie może jakiś pomysł, jak wyjaśnić ten fenomen? Piszę sobie książkę i każda jej ocena będzie, bądź co bądź, oceną MOICH umiejętności, talentu, pomysłów itp. Tymczasem nikt nie weźmie pod uwagę, że ja tylko wykonuję rozkazy...

Pomocy!!!

czwartek, 10 marca 2011

Buty...

Wyciągnęłam z głębi szafy buty sportowe. Jak nie rower, to marsz... Przemierzam świat dziarskim krokiem, dotleniając organizm. Potrzeba mi tego bardzo - finiszuję z drugim tomem!
Trzymajcie kciuki za moje ostatnie rozdziały!

I za to, żeby mi nikt nie ukradł butów.

Pozdrawiam!

E.

czwartek, 3 marca 2011

Rower

Chcę się Wam pożalić: kiedy pod wpływem słoneczka z trudem odbudowywałam optymizm, który opuszcza mnie na czas miesięcy zimowych, ukradziono mi rower.
A miło być tak pięknie! Miałam odzyskać kondycję i pobudzić wydzielanie tych wszystkich pozytywnych hormonów, które sprawiają, że człowiek czeka na wiosnę z nową energię i nadzieją. Miałam sobie jeździć po Katowicach i okolicach, a moja sylwetka miała zyskiwać na smukłości. Miałam zorganizować jakąś fajną wycieczkę dla przyjaciół i ich psów! A teraz wszystko legło w gruzach.
Zamiast optymizmu mam załamkę.
UKRADLI MI ROWER!
I to jeszcze tak nieromantycznie, pod sklepem mięsnym. Weszłam tam po frankfuterki, a kiedy wyszłam, roweru nie było. Ani zabezpieczającego go zabezpieczenia, które okazało się zupełnie niezabezpieczające.

Czy to znak, że mam zostać wegetarianką? Nie mam powołania...

Pocieszcie mnie!

środa, 16 lutego 2011

PISANIE

Moi drodzy,
postanowiłam zabrać głos w sprawie podejmowania prób literackich przez dzisiejszą młodzież. Żeby było wszystko jasne od początku: piszcie! PISZCIE dużo, wytrwale i nie dajcie się zniechęcić, zwłaszcza kiedy Wasze pisanie sięgnie już prób realizacji marzeń czyli publikacji. Trzeba się uzbroić zarówno przeciwko słowom krytyki wypowiedzianym przez przyjaciół i znajomych, jak i fachowców rządzących tym biznesem.

To jest trudne, bo w ogóle życie jest trudne :)

Wystarczy pomyśleć, jak łatwo się poddać ucząc się matmy lub chemii, żeby zrozumieć, że młody autor narażony jest, jakby z definicji, na zniechęcenie i przerwanie prób.
Mówię Wam to z perspektywy osoby, która swoje cierpliwie(no, nie zawsze cierpliwie) zniosła i teraz cieszy się spełnionymi marzeniami.
Może zresztą napisałam tu dziś rzeczy oczywiste, ale wiem, jak bardzo sama swego czasu takiej oczywistej zachęty potrzebowałam.
Więc piszcie!
A jeśli mielibyście chęci poddać swe pisanie mojej wyważonej ocenie, to zachęcam :) Ale to dopiero w wakacje.Teraz wszystkie me siły pochłania własna praca literacka.

Trzymajcie się ciepło, młodzi Autorzy!

E.

piątek, 4 lutego 2011

Nadal zima

Moi drodzy!
Tak sympatycznie i ochoczo rozpisaliście się pod moim ostatnim postem, że postanowiłam uczcić to kolejnym ;)
Na początek gratuluję i zazdroszczę szczęśliwcom, którzy na swoje ferie nadal czekają. To najpiękniejszy czas, zdecydowanie lepszy niż np. półmetek ferii. Nasz region powoli już zapomina, że było coś takiego jak ferie zimowe. Teraz wyczekujemy wiosenno-świątecznych, prawda?
Wracając do wątku muzykowania: piękna to rzecz i chwalebna, na pewno warta pielęgnowania pasja (nawet jeśli wiąże się z pozoru nieosiągalnym marzeniem o posiadaniu własnej perkusji, Yakame!). Ja grałam czas jakiś na pianinie i szczególnie dumna byłam z tego, co traktujecie dość wzgardliwie, tj. ze znajomości nut. Wydawało mi się na początku, że to będzie zbyt trudne, tymczasem opanowałam rzecz szybko (może to łatwiejsze dla młodego umysłu?) i nauczyłam się czytać nuty na pianinie i gitarze klasycznej. Teraz nawet jeśli technika gry u mnie kuleje, to jestem do przodu o tę wiedzę i serdecznie Wam polecam spróbować. Jest to bowiem pikuś :) Korzystajcie, że wasze synapsy i szare komórki są świeże i pierwszej młodości i do roboty! Kuba, zwłaszcza Tobie przyda się więcej wiary we własne siły. Wyczuwa się u Ciebie dużą pasję, a to znaczy, że klasyka i jazz nie mogą być dla Ciebie za trudne :) Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że każdy woli poświęcać czas na to, co go najbardziej pociąga.
No. Pozdrawiam Darię i jej gitarki oraz Patkę, która obsypała mnie komplementami w ten brzydki, odwilżowy dzień :)

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Zima

Moi drodzy!

Na początek ponawiam prośbę: Weroniko i Klaudio, dawajcie adresy! Moniko i Martyno, nie dawajcie adresów, bo już mam - dziękuję!

Jak to dobrze, że istnieją blogi! Mogę tu wypłakać tęsknoty mej duszy. A Wy musicie wysłuchać (ew. wyczytać). Tęsknoty moje są takie, że pragnę jechać na narty. A nie mogę! A tak bardzo chcę! A nie mam czasu! Praca, praca...
Jak to wygląda u Was? Macie pewnie jakieś uczciwe ferie w perspektywie? Kuligi, ogniska z kiełbaskami, spacery po Krynicy, szusowanie po stokach? Herbatki przy kominku? Korzystajcie, kochani, bo jak się człowiek zestarzeje i przestaje miewać ferie, to się robi smutno. Urlop to jednak coś innego niż przynależne młodzieży wakacje i ferie.

Ech, ciężko mi jakoś...

Odezwijcie się, szczęśliwi feriowicze.

Pozdrawiam Was gorąco!

E.

wtorek, 4 stycznia 2011

Uwaga! (odświeżenie)*

Witajcie w Nowym Roku!
Niech Wam się szczęści i układa oraz darzy. Życzę Wam, moi drodzy, przede wszystkim zadowolenia z tego, co uda Wam się zrealizować z własnych postanowień noworocznych. Moje związane są głównie z "Innymi", co, mam nadzieję, Was ucieszy.

Mam prośbę do moich niezawodnych pocieszycieli, którzy zamieścili na fb anielskie zdjęcia: przyślijcie mi, proszę, na adres e-mailowy Wasze namiary: nazwiska i adresy (takie, rozumicie, dla listonosza). Prośba dotyczy Moniki, Weroniki, Klaudii i Martyny. Chyba nikogo nie pominęłam?

Odezwijcie się też czasami. Zanim wszyscy wyjedziecie do Aspen ;) Swoją drogą ferie to piękna rzecz...
Powodzenia życzę poprawiającym oceny i walczącym o lepsze jutro :)

*odświeżenie jest takie, że oto wpisuję mój adres mailowy. Fociarzy aniołów wzywam ponownie do przesłania namiarów:
ewadraga1985 (at) gmail.com