środa, 26 maja 2010

W tramwaju

gdzieś między Katowicami a Chorzowem spotkała mnie rzecz arcyprzyjemna. Siedziałam sobie pod oknem, kiedy przysiadła się do mnie dziewczyna, na oko szesnastoletnia, cudownie rudowłosa jak Marianna, żona Robin Hooda. Bardzo lubię się gapić na rude kobiety, co powodowane jest zazdrością - to chyba jedyny kolor włosów i fenotyp, którego nie da się podrobić kosmetycznymi i fryzjerskimi sztuczkami. Osobiście zawsze pragnęłam mieć włosy w kolorze miedzi, ale wrodzona inteligencja i rozsądek zabraniały mi podejmowania rozpaczliwych prób z farbami do włosów.
Siedzę sobie zatem obok tej piękności, znów robi mi się smutno, że nie jestem ruda, zerkam sobie na delikatny profil dziewczyny i jej długie, brązowe rzęsy, a ona nagle wyciąga z torby moją książkę! MOJĄ-KSIĄŻKĘ! A mnie nie jest już smutno, żem nie ruda i zagaduję dziewczynę, czy książka dobra. A dziewczyna odburkuje, że super. I nie podnosi wzroku znad kartki. I ewidentnie nie życzy sobie dalszej konwersacji.
Bo, najwyraźniej, woli sobie w spokoju czytać "Innych"!

Już nie pamiętam, kiedy czyjaś nieuprzejmość tak mnie ucieszyła! :)

środa, 19 maja 2010

Moja Książka!

JEST JUŻ W KSIĘGARNIACH!!
Poszłam sobie dotknąć :) Jestem dorosłą osobą, świadomą i opanowaną i poleciałam truchtem do Empiku miziać okładkę.
Tak było.

poniedziałek, 17 maja 2010

powódź

Usiłuję wyobrazić sobie strach ludzi, którzy widzą dziś wodę podchodzącą pod ich domy i gospodarstwa i chociaż mam plastyczną wyobraźnię, to nie umiem.
Mam przyjaciół, którzy jeszcze tydzień temu nie pomyśleliby, że mogą się znaleźć w takim niebezpieczeństwie.
Żadne technologie, wynalazki i żadna przezorność nie może nas uchronić przed mocą żywiołów - nic się nie zmieniło pod tym względem od tysięcy lat! Niech tylko deszcz leje przez tydzień albo niech tylko nie pada przez miesiąc i ktoś zaprószy ogień w lesie. Takie "tylko" i niezauważalne na codzień strumyczki mogą zyskać siłę lawiny albo pożar ogarnia całe hektary.

Modlę się, żeby wszystko było dobrze. I za ludzi usiłujących opanować tę sytuację.

niedziela, 16 maja 2010

Znowu...

"Inni"!
Otrzymałam w tym tygodniu wiadomość od Mojego Wydawcy (jak to brzmi! "Mój Wydawca" - do tej pory zdarzało mi się wypowiedzieć te słowa tylko w związku z zespołem Kult).
Wiadomość była taka, że moja książka rozesłana jest już do księgarń. Niby wiedziałam już od dłuższego czasu, że tak się stanie, jednak ucieszyłam się po prostu przeogromnie! Tętno wzrosło mi chyba do stu, a teraz zastanawiam się, czy podskakiwanie z piskiem na tapczanie jest zachowaniem godnym człowieka ćwierćwiecznego. No nic, stało się.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Trzymajcie się ciepło oraz sucho (to dziś ważne)

wtorek, 11 maja 2010

Maj...

jak dotąd deszczowy i raczej chłodny, nikt jednak nie zaprzeczy, że jak zawsze ma swoją moc. Słyszałam już w tym sezonie głosy, że "taka wiosna to nie wiosna". Guzik prawda. Wystarczy spojrzeć na Katowice - nie są to wszak żadne ogrody Semiramidy, ani nawet "garden state" a la New Jersey. Znaleźlibyśmy kilka trafniejszych porównań. Stolica GOPu to ulice, kamienice, familoki i bloki oraz upychane gdzie się da parkingi. A jednak nawet tu maj robi takie rzeczy, że w głowie się kręci! Wystarczy przejść przez samo centrum, minąć to, co siłą tradycji nazywa się rynkiem, żeby poczuć, jak bardzo wiosna ratuje założenie urbanistyczne, że tak powiem.

Jest pięknie!
A Gałczyński pisał tak:
Zielono dzień się zaczyna
błękitnie zmierzchu godzina
wieczorem drżą gwiazdy modre
chrzęści złoty pas nad biodrem
a w pasie szmaragdy chowa
dziewczyna - panna majowa

czwartek, 6 maja 2010

Yorkshire Terrier

Zauważyłam (a nie wymagało to zbytniego natężenia zmysłów), że od jakiegoś czasu panuje moda na yorki - teriery miniaturki z charakterystyczną fryzurą. Kupują je namiętnie zwłaszcza rodzice nieletnich pociech, którym to rodzicom wierci się wytrwale dziurę w brzuchu, aż zgodzą się na psa. Sprytny rodzic godzi się więc na coś, co psem z pewnością jest, ale w jego mniemaniu bliżej mu do maskotki lub figurki z miśnieńskiej porcelany. I wilk syty i owca cała. Problem w tym, że jeśli nawet odnieśliśmy jako rodzice wielki sukces pedagogiczny i dzieci będą z niesłabnącym entuzjazmem opiekować się psem dłużej niż trzy miesiące, to jednak, prędzej czy później, mały bibelot pokaże swoją prawdziwą naturę.

A natura yorka jest wymagająca, łowna i zdobywcza. Rasę stworzono, by pomagała proletariuszom tępić szczury... Przypuszczam jednak, że hodowcy i sprzedawcy niezbyt szczegółowo opisują yorkową skłonność do ujadania i biegania.

Tak sobie patrzę na te upupiane myśliwskie pieski i trochę mi ich żal, przyciskanych oburącz przez małe "Elwirki, co kochają zwierzątka"...

poniedziałek, 3 maja 2010

INNI

Muszę się Wam do czegoś przyznać. Piszę tu, na blogu, o różnych rzeczach, ale prawda jest taka, że cały czas towarzyszy mi myśl o mojej powieści. To sprawia, że moje wpisy tracą w pewien sposób na szczerości. Gdybym miała „przelać siebie na ekran”, to wszystko, dokładnie wszystko byłoby o „Innych”.
Myślcie sobie, co chcecie, ale od początku pracy nad tą książką towarzyszyło mi niezwykłe napięcie. Mogę uczciwie powiedzieć, że w tamtych tygodniach żyłam tak, jakby Ewa zniknęła, jakbym cała była Karoliną i Gabrielem. Nigdy wcześniej nie przeżyłam czegoś takiego, a mam w domu kilka szuflad zapełnionych opowiadaniami i powieściami pisanymi od roku 1992, kiedy to pojęłam, że zdanie powinno kończyć się kropką i dowiedziałam się w wielkim podnieceniu, że pisanie jest powszechnie dozwolone, a nawet lepiej widziane przez dorosłych niż oglądanie „Gumisiów” – druga w kolejności pasja mego dzieciństwa.
Teraz, kiedy książka ma się ukazać, doznaję dziwnego uczucia (nie śmiejcie się, proszę): pokora debiutującej autorki powieści dla młodzieży łączy się u mnie z tajemniczym przekonaniem, że spełniłam jakiś obowiązek, że dokonało się coś ważniejszego niż oddanie do druku kilkunastu arkuszy wydawniczych. Komu lub czemu byłam winna to coś – nie wiem. Wiem natomiast, że odpowiedzi na niektóre pytania należą do czytelników, moja rola się skończyła.

Mam więc nadzieję, że sięgniecie po książkę, a potem napiszecie do mnie, wyjaśniając to i owo.
Z góry dziękuję!