środa, 28 września 2011

Nie ma zmiłuj...

... czyli moja książka na swojej długiej drodze do Wydawnictwa.
Dlaczego nie ma zmiłuj? Ano dlatego, że w połowie października "Inni2" wyfruną spod mych opiekuńczych i twórczych skrzydeł. Jest to, mówiąc po polsku, absolutny dedlajn: książka wpadnie w tryby ustalonych terminów drukarskich, poligraficzno-edycyjnych, czy jakich tam, co to się na nich do końca nie znam i znać nie muszę.
Dość powiedzieć, że w świetle tego trwa obecnie absolutnie ostateczne poprawianie poprawek, czyli praca na linii autor - redaktor.
No i będzie koniec!

O matko, jaki koniec?! Toż to początek będzie! Nie będę mogła spać, zanim nie dowiem się, że i druga część Wam się podoba.
Ciężki okres przede mną. To jest jak czekanie na wyniki wyjątkowo ważnego egzaminu.
Więc chyba nie dziwota, że, póki mogę, poprawiam, poprawiam, poprawiam...

To tyle w ramach raportu z pola bitwy.

Pozdrawiam, pozdrawiam, pozdrawiam...

E.

niedziela, 11 września 2011

No i co?

Ha!
Mam zagadkę: co się dzieje, kiedy człowiek triumfalnie ogłosi zakończenie trudnej i wymagającej pracy?
Odpowiedź: trzeba ową pracę POPRAWIĆ.

...

Taki lajf, jak mówi staropolskie porzekadło. Jestem właśnie na etapie poprawek w mojej nowej książce, którą tak bardzo chciałabym już widzieć w rękach spragnionych czytelników! Byłaby to podwójna rozkosz: czytalibyście wreszcie moje dzieło, o które tak się dopominacie (serdecznie Wam za to dziękuję! - to nieoceniona motywacja i radość), a po wtóre oznaczałoby to, że moja praca naprawdę się skończyła.

Tak więc proszę Was, byście jeszcze jakiś czas trzymali za mnie kciuki, bo mam wielkie problemy wychowawcze z Karoliną, a nikt tego jakoś nie chce zrozumieć. Tak jakby to ode mnie zależało, co dziewczę postanowi zrobić! Ludzie są doprawdy naiwni!

Pozdrawiam Was serdecznie!

E.

środa, 7 września 2011

!!!

Moi drodzy Czytelnicy!

Pragnę ogłosić, że skończyłam!
Skończyłam pisać drugą cześć "Innych"! Należą mi się brawa, szklanka wódki i miesiąc w Ciechocinku.

Przed nami jeszcze prace redakcyjne (pewnie będę musiała coś tam poprawić), ale to już nic w porównaniu z przedłużającym się procesem twórczym, kiedy to autorce szanownej ciągle się wydaje, że coś jest nie tak, tudzież bohaterowie, obdarzeni w tajemniczy sposób samodzielnością, robią co chcą i za nic mają terminy wskazane przez Wydawcę.

Uff! Czuję się jak wyprana w pralce w programie "bawełna, 60 stopni, ekstra wirowanie".

No.

Kiedy tylko będę wiedziała, kiedy dokładnie ukaże się książka, prędziutko dam Wam znać, gdyż Was lubię :)

Dobranoc!

E.