poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Janusz Zakrzeński

Pośród ofiar katastrofy pod Smoleńskiem był też aktor, Janusz Zakrzeński. Pamiętam go od zawsze: jako dziecko zabierana byłam z córką sąsiadki na zjazdy "Filipinki" - była kiedyś taka gazeta dla nastolatek, coś więcej niż recepta na dobry makijaż i udany pierwszy raz. Pan Janusz zawsze brał udział w spotkaniach redakcji z czytelnikami, był felietonistą gazety. Dżentelmen, arbiter elegantiarum, gromadził wokół siebie spory fanklub złożony z młodych panien. Nie były to jednak panny zwykłe, "Filipinka" miała Czytelniczki przez duże "C": czytały wszystko, co polecała na łamach Małgorzata Musierowicz, bawiły się przy błyskotliwych tekstach Laury Manturzewskiej, podkochiwały się w Filipie z Zielonymi i bez wysiłku oraz świadomości tworzyły elitę. Janusz Zakrzeński był częścią tego świata i pamiętam jak duże wrażenie robił na mnie fakt, że traktował tę część swojego życia z powagą i zaangażowaniem - był przecież Aktorem! I to nie byle jakim: grał Benedykta Korczyńskiego i marszałka Piłsudskiego. Jednak znajdował zawsze czas, żeby spędzić dzień z młodzieżą, poprowadzić spotkanie, pogawędzić, opowiedzieć o dawnych czasach i dobrych obyczajach. Pamiętam, jak zazdrościłam starszej dziewczynie, która potrafiła podjąć z panem Januszem "Rozmowę Liryczną" Gałczyńskiego. Poprosił ją wtedy na scenę. Zaraz po spotkaniu w Katowicach nauczyłam się tego wiersza na pamięć.
Janusz Zakrzeński - zasłużony wykładowca Akademii Dobrych Obyczajów.

Panie Januszu, dziękuję.

Jemu i wszystkim poległym - wieczny odpoczynek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz