środa, 7 lipca 2010

Dzisiejsza młodzież cz. 2

Kochani, dziękuję Wam za zainteresowanie tematem. Żeby nie osłabło, machnę drugiego posta :)
Muszę wyjaśnić parę spraw w świetle tego, co napisała Ida. Rzeczywiście, można sądzić, że uważam Was za jakichś Marsjan, skoro trzeba mi tłumaczyć najprostsze sprawy... Ale to nie tak. Po prostu z pokorą wyznaję, że nie rozumiem do końca Waszego świata i proszę o pomoc. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że dla zdrowego człowieka, niezależnie od czasu, miejsca w historii i na mapie, są ważne zwykle podobne sprawy: miłość, przyjaźń, zrozumienie trudnego świata. Ale dopiero teraz widzę, jak dużą różnicę w postrzeganiu spraw i ludzi może stworzyć dystans czasowy, choćby tak niewielki jak te 10 lat między Waszym przyjściem na świat a moim.
Od małego czujemy, co to jest przepaść pokoleniowa, ale to raczej w kontekście odwiecznych zmagań z rodzicami. Inna rzecz, kiedy nagle stajemy się dorośli i trzeba nam zrozumieć tych młodszych... Powiadam Wam - wyzwanie! Ten czas przychodzi, kiedy zostajemy rodzicami, pedagogami lub pisarzami. Radujcie się, że póki co macie spokój!

Bardzo zależy mi na Waszych opiniach. A zwłaszcza na wytknięciu, gdzie w mojej książce zatraciłam pamięć o tym, jak to jest być nastolatką.

Ido! Bardzo ubawiłam się czytając, że podejrzewałaś mnie o posiadanie uświadomionej muzycznie siostrzenicy, kiedy przeczytałaś o Joy Division. Toż to prędzej pokolenie moich rodziców! Chłopaki zakończyli działalność, kiedy mnie jeszcze nie było w planach :) Z pewnością wiedza o JD nie spłynęła na mnie z ust piętnastolatki. A E.T.? Ona chyba ma już trzydziechę za sobą, o ile pamiętam? :)
Ale wiecie co? Mnie też kiedyś wydawało się, że przywilejem rozumienia prawdziwej muzyki obdarowani są jedynie ludzie poniżej 19. roku życia. I choć nie mam siostrzenicy, to znam piętnastoletnią córkę sąsiadki, które to dziewczę uważa się za dziedziczkę muzyki nijakich The Beatles, choć na ich koncertach piszczały rówieśniczki jej babci...

PROSZĘ, PISZCIE DO MNIE JESZCZE!

Uściski :)

4 komentarze:

  1. przepraszam Cię najmocniej, za JD i E.T., mam wrażenie po prsotu, że ludzie w wieku moich rodziców (co prawda rodziców mam młodych, ze 34 lata mają, czyli dwa razy tyle co ja) zajmują się rzeczami "mniej przyziemnymi"(broń Boże nie uważam, aby muzyka była rzeczą przyziemną!) niż słuchaniem muzyki właśnie.

    a jeśli choidz o Karolinę czy Gabriela, to uważam, że naprawdę niewiele pisarzy/pisarek byłoby w stanie tak dokładnie urzeczywistnić świat młodych ludzi.
    Chociaż, nie używajmy słów "Wasz świat", "Nasz świat". W końcu wszyscy jesteśmy ludźmi, jak widać słuchamy tej samej muzyki, żyjemy w tym samym kraju i zmagamy się z bardzo podobną rzeczywistością.

    I tak na koniec. Zrozumieć młodsze pokolenia nie jest tak trudno, mam lat 17, pracuję jako animatorka z dziećmi od 2 do 13 lat. I uwierz mi, znaleźć nić porozumienia naprawdę nie jest tak trudno ;)

    ps. z niecierpliwością nadal czekam na drugi tom! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. książka jest najlepsza! naprawdę mi się spodobała :D jest o niebo lepsza od zmierzchu. wątki się powtarzają-to prawda,ale tylko niektóre wątki (mniejszość) oraz są bardziej i lepiej rozbudowane. ta ksiązka jest raczej przeznaczona dla młodzieży i jest napisana młodzieżowym językiem, więc gratulacje dla autorki :D

    ps. kiedy będzie drugi tom? (przynajmniej tak orientacyjnie)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się twoja książka, gdy ją czytałam bardzo związałam się z bohaterami i zauważyłam, że jestem bardzo podobna do Karoliny. Po pierwsze mamy tak samo na imię :) Tyle, że ja mam 15 lat. Myślę, że nie łatwo jest dorosłym zrozumieć świat nastolatków jednak ty dałaś rade:P Jedno co irytowało mnie w czasie czytania twojej książki to błędy nie ortograficzne, ale nie umiem tego nazwac "słowne"? A co do dzisiejszej młodzieży musze przyznać, że jest to bardzo odległy świat dla dorosłych. Może i jest tak, że słuchamy podobnej muzyki, ale mimo wszystko czasy się zmieniają, tak samo jak my. Wiem, że osobom w twoim wieku nie jest łątwo zrozumieć nas bo sama mam siostre w podobnym wieku do twojego i niestety nie potrafi mnie ona zrozumieć, często wydaje mi się, że ma ona zupełnie inne zdanie o młodzieży. Teraz wielu dorosłym słowo młodzież czy wyrażenie "dzisiejsza młodzież" kojarzy się tylko z narkotykami, alkoholem, papierosam i innymi używkami, a czasem nawet z niechcianymi ciążami, nie jest tak jednak. Osoby w moim wieku mają częste zmiany nastroju troche jak kobiety w ciąży i nie jesteśmy w stanie nad tym zapanować w jednym momencie możemy się strasznie cieszyc a już za chwile możemy mieć wszystkiego dość i być złym na cały świat. Tak samo jak z naszym "dołem" najczęsciej cierpią na to nastolatki czujemy się wtedy źle, nielubiane, niechciane, brzydkie, głupie ,samotne i smutne. Czasem w trakcie doła chcemy być same i w spokoju i ciszy popłakać, a czasem wręcz przeciwnie chcemy by ktoś był przy nas i byśmy mogli mu się wygadać najczęściej chcemy by była to nasza przyjaciółka czy przyjaciółki bo niestety w wielu sprawach rodzice nie potrafią nas zrozumieć. Każdy z nas tak naprawdę jest inny część już pije i robi to czego nie powinien robić, ale są też tacy, którzy nigdy nawet o takich rzeczach nie myśleli. Poza tym bardzo trudno jest znaleźć osobę w naszym wieku bez kompleksó one nas takjakby niszczą dziewczyny wmawiają sobie, że są za grube, albo brzydkie, a chłopacy mają też jakieś tam swoje problemy. A często zdarza się tak, że osoba, która nie jest wcale jakaś straszna jest odrzucana w klasie bo gdy osoby w klasie znajdą sobie takiego jakby przywódce to idą za nim nie zważając na to czy robią dobrze czy nie i mogą np. zaczać wyzywać tę osobe, bić czy coś w tym stylu tylko dlagtego, że ta jedna osoba jej nie lubi i przez to właśnie takie osoby popadają w kompleksy. Niestety większość z nas nie kieruje sięrozumem i traci własne zdanie bo są ogłupiane przez innych i idą za więszością. Prawda jest taka, że potrafi nas zrozumieć osoba tylko w naszym wieku, lub podobnym, a dorośli albo nie chcą czy tak jak napisałam nie potrafią, albo nawet nie próbują.....

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam!

    Kilka dni temu siedząc na Rynku we Wrocławiu uznałam, że pójdę do empiku. Pomyślałam: a nuż znajdę jakąś ciekawą książkę. Padło na Twoją. Zaintrygowała mnie okładka. Podobnie jak Karolina, sama noszę martensy. Zimą.

    Muszę się komuś wygadać, komuś, kogo w ogóle nie znam. Byłam z chłopakiem nieco ponad rok. I w pewnym momencie coś zaczęło się psuć. Zaczęło mi czegoś brakować. Nie było tak jak na początku, kiedy wszystko było wspaniałe, piękne i widziane przez różowe okulary. Uznałam, że czas przeprowadzić poważną rozmowę. Wyrzuciliśmy z siebie wszystko, co nam nie pasowało, co nas bolało, powiedzieliśmy co chcielibyśmy zmienić. Wyznałam mu wtedy, że jak tak naprawdę nie wiem co to jest miłość. I nie mogę mu powiedzieć, że go kocham, albo nie, bo na tym etapie, na którym jestem, po prostu tego nie wiem. On się obruszył, że jak ja mogę nie wiedzieć, będąc z nim już tyle czasu. Tydzień później się rozstaliśmy. On użył zwrotu podobnego do zwrotu z "Innych": 'zostańmy przyjaciółmi, tak będzie lepiej'. Nie protestowałam, uznałam, że faktycznie rozstanie w 'pokojowej' atmosferze nie jest złe i przyznałam mu rację. Tak będzie lepiej. I... wszystko było dobrze... dobrze do momentu, w którym dowiedziałam się, że on jest już z inną. I to zabolało najbardziej. W sumie można by zastosować tutaj powiedzenie o psie ogrodnika. Hm... Nie potrafię przestać o nim myśleć, mimo że od rozstania minęły jakieś trzy tygodnie.

    To o czym tutaj piszę, nie do końca odpowiada na Twoje pytania, aczkolwiek opowiada o mnie i o moich rozterkach miłosnych. O rozterkach nastolatki, która tak naprawdę sama nie wie czego chce. Generalnie wiem, że potrzebuję towarzystwa płci przeciwnej i to właśnie w aspekcie kogoś bliższego. Chłopaka, do którego będę się mogła zawsze przytulić, pocałować i będzie to zupełnie naturalne. Po prostu kogoś 'do pary' (nie szóstki) ;). Podejrzewam, że ktoś ma podobne doświadczenia jak ja. Starałam Ci się pokazać jedno ze spojrzeń na świat uczuć u ludzi w moim wieku. Przez pryzmat moich własnych doświadczeń.
    Mam nadzieję, że w jakiś sposób Ci się to przyda.

    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny tom (jeżeli jest takowy w planach). W.

    OdpowiedzUsuń