wtorek, 19 lipca 2011

Wstyd i gańba!

Dlaczego, spytacie.
Ano ostatni mój post był o truskawkach! Kto dziś pamięta o truskawkach? Wspomnienie o nich ginie, lodówkę wypełniają mrożonki, a truskawki, które jeszcze można kupić kosztują chyba dychę za kilogram.
Wnioski?
Wnioski są takie, że dawno nie pisałam.
No to wstyd i gańba.
Zatem przepraszam.
"Gańba" mówi się u nas, na Śląsku (dla tych co nie wiedzą).

Nie wiem natomiast, jak się mówi na warszawskim Mokotowie, ale u nich też nie jest najlepiej... Znalazłam taki artykuł, pochodzący z "Metra", który traktuje o czytelnictwie dzieci i młodzieży. Jak go odnajdę, to wkleję Wam link. Tymczasem streszczę, o co tam chodziło.
Ano autorka wybrała się do liceum na Mokotowie, by wypytać młodzież, jak to z tym czytaniem jest. Jedno dziewczę mówi tej pani redaktor, iż dziwi się, że przybyła do liceum rozmawiać na ten temat, gdyż "tu nikt nie czyta". Inni przyznają, że kiedyś czytali i mama w ramach kary odbierała im książki, ale dziś to już nie działa, teraz dostaje się bana na internet.
Są też, oczywiście, utyskiwania na lektury szkolne, ale to chyba akurat gańba nie jest, w każdym razie ja nie umiem dziwić się ogólnej do nich niechęci. Ale generalnie licealiści przyznają się bez oporów do tego, że nie czytają: kilka godzin dziennie zabiera im przesiadywanie na fejsie i tubku. Skąd więc brać czas na literaturę? A wybór jest prosty.

Kochani, kanał jakiś! Ktoś tam, co prawda przyznaje, że czyta kryminały, że coś sobie wybiera z bogatej oferty wydawniczej, ale ogólny obraz jest przygnębiający. Jedna dziewczyna powiada, że kocha się w Kmicicu, a co za tym idzie uwielbia "Potop". Ach! To mnie ucieszyło. Zastanawiałam się nawet przez chwilę, czy to nie ze mną ten wywiad :) Kimicic rządzi!

Na koniec coś, co mnie zdziwiło. Bardzo Was proszę o komentarz. Ktoś bowiem powiedział, że pani redaktor powinna udać się do gimnazjum, nie liceum, bo to tam czytają. Czy to prawda? Jak to u Was wygląda?

Napiszcie coś pocieszającego, bo strasznie dołujący ten artykuł dla kogoś, kto usiłuje zostać Pisarką...

Uściski!

14 komentarzy:

  1. Mam wrażenie, że ci czytający bardzo dobrze się kamuflują. W dzisiejszych czasach gdy powie się, że woli się czytać, niż iść na browara, imprezkę, jest się wyśmianym. Taka bolesna prawda. No i przede wszystkim, do tych prasowców cisną się raczej osoby przebojowe, którym książki nie w głowie.

    No i dalej, często właściwie to, czy uczniowie czytają, zależy od nauczycieli. Moja polonistka z liceum na przykład bardzo niepochlebnie wypowiadała się m.in. o fantasy i większości książek ("Chłopi to największy gniot wszechczasów"). Jeżeli uczniowie uważają nauczyciela za autorytet - jak mają przekonywać się do czytania? Nauczycielka także zadawała za karę czytanie książek. A najbardziej zirytowała mnie jej wypowiedź któregoś razu odnośnie Harry'ego Pottera i włożeniu go do kanonu lektur (bodajże 6 klasa podstawówki). I ja i ona nie zgadzamy się z tym, że powinien być lekturą, ale z zupełnie innych powodów. Polonistka stwierdziła, że jest to gniot, nienadający się do czytania (przy czym przyznała, że skończyła na 1 stronie) i że jeśli ludzie chcą sobie rozwijać wyobraźnię, niech idą do galerii pooglądać obrazy wielkich twórców. A ja uważam, że oglądanie obrazów to żadne rozwijanie wyobraźni, tylko podawanie na tacy prostych rozwiązań. A w kanonie lektur HP nie powinien się znaleźć, ponieważ to jest takie myślenie - jeśli książka jest lekturą - musi być wybitnie nieciekawa. W paru przypadkach owszem tak jest, ale są takie i warte polecenia. No i gusta każdy ma inne. Mi np. bardzo podobali się "Krzyżacy" i "Inny Świat", a moim koleżankom jakoś nie przypadło to do gustu.

    No i swoją drogą, na facebooku powstała ostatnio akcja 'pokażmy nieczytającym, że jest nas więcej' ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! To dopiero! A cóż to za polonistka, co się zachowuje, jakby chciała komuś zaimponować pogardą dla kanonu lektur? Swoją drogą, słyszałam dużo złego pod adresem "HP". A wszystko to, jak mi się zdaje, prowokowane wyjątkową popularnością książki. Jakoś nikt bowiem nie narzeka na inne powieści dla młodzieży, które nie mają takiego wzięcia. Nie pokusiłam się dotąd o jakąś analizę poziomu artystycznego "HP", a to dlatego, że mam go w nosie (poziom znaczy, nie książkę). Mnie osobiście wystarczy fakt, że miałam ochotę czytać ów cykl nocami i żal mi było robić przerwę na sen. "HP" wciąga jak nie wiem! Uważam, że Autorka to mistrzyni sensacji i grozy. A przy tym ma dobrą rękę do bohaterów.
    Co do "Chłopów", to nawet mi się podobali, choć wolę, żeby powieść miała jakiegoś pociągającego bohatera męskiego ;) I tu "Chłopi" mnie zawiedli. Natomiast "Nad Niemnem", z tej samej przyczyny, punktuję raczej wysoko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie lubiłam czytania, uważałam, że jest męczące i nudne. Wszystko zmieniło się pod koniec podstawówki, choć bardziej na początku gimnazjum, kiedy to cudowne panie bibliotekarki udowodniły mi, że książka może dać mnóstwo radości. Okazało się, że wystarczy wybrać odpowiednią książkę, wyżej wspomniane panie wciskały mi cieniutkie przygodówki o mówiąc "Na pewno ci się spodoba". Potem poszło już z górki. Czytałam coraz więcej i więcej, zaczęłam kupować książki i sama przekonywałam ludzi, żeby czytali. Kilka osób udało mi się namówić jednak nie na długo. O ile ja nie mogę sobie wybaczyć jeśli każdego dnia nie przeczytam choć kilka stron, to moi znajomi mają tylko chwilowe napady czytelnictwa. Jak na przykład moja przyjaciółka, raz mówi, że książki to strata czasu a innym razem prosi, żeby jej coś przynieść, bo dawno nic nie czytała. Tak już zostało, że jak tylko mam trochę kasy zaraz biegnę do księgarni w przeciwieństwie do koleżanek które wolą wydać wszystko na kosmetyki, ubrania albo po prostu iść na piwo, bo uważają, że to jest fajne, a książki nie. Moim zdaniem? Głupota. To trochę denerwujące, że kiedy mówię o książkach wszyscy tylko kręcą głowami jakbym była chora psychicznie a kiedy koleżanka chwali się nową bluzką które kupuje nałogowo i w połowie nie chodzi, wszyscy są pełni podziwu. Najzabawniej było po klasówkach z polskiego kiedy dostawały złe oceny a ja dobre i zawsze powtarzały, ze polonista "się na nie uwziął" a po "prostu się podlizuję". No i się rozpisałam :) Ja tam kocham książki, będę je kupować i nie zrezygnuję z nich. Jeśli komuś się to nie podoba to żaden z niego przyjaciel.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co w gimnazjum? ( może to przemilczymy...)
    W gimnazjum, niestety, nie lepiej! Jako jedyna w całej klasie jestem zdolna do przeczytania lektury, nie wspominam już o pewnej lekcji, która odbyła się niecały rok temu w naszej klasie, a mianowicie: luźna dyskusja na temat tego, co przeczytaliśmy w wakacje. Brutale, okrutni mordercy wyobraźni (czyt. moi znajomi z klasy) ze śmiechem wstawali i z politowaniem patrzyli na panią, która biedna, nie wiedziała jak kontynuować rozmowę, bo jakże tu wskrzesić, okropne "nic" wydobywające się z ich ust?
    Natomiast mnie, owszem, pani spytała, ale przerwała mi nieco niegrzecznie w połowie. Nie wiem, czy to spowodowane głupawymi minami malującymi się na twarzy pozostałej klasy, czy jej nieuwagą, bo ja tylko nabierałam powietrza do płuc, coby tam nie zasłabnąć.
    W całym gimnazjum spotkałam chyba dwie osoby, które podzielały, choć po części, moje zamiłowanie do książek (a nawet i lektur).
    Więc co powiem: że dzisiejszy świat to jakieś cholerne żarty, zero marzeń, podporządkowywanie się "trendom", bezsensowne klikanie "lubię to" i pisanie wszystkim komentarzy jakie to mają śliczne focie, podczas gdy prawda jest bolesna i brutalna: selfportrety rzadko wychodzą dobrze, co dopiero ślicznie!
    Teraz może coś pocieszającego na koniec; poznaję wielu ludzi zza granicy i wielu z nich uwielbia czytać książki! Może to tylko Polska się gdzieś zatraciła, w tym dążeniu do bycia lepszymi od innych?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja muszę jeszcze dodać, że już jakiś czas temu dołączyłam do grona świetnych ludzi na forum ksiazkimlodziezowe.fora.pl jest nas tam mnóstwo i wszyscy mają bzika na punkcie czytania. W śród takich ludzi łatwo uwierzyć, że czytelnictwo nie jest wcale tak martwe jak mogłoby się wydawać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach, a ja dodam, coby pani nie zniechęcić, że w sumie czytelników jest sporo, tylko gdzieś się tam ukrywają, bo żeby czytać nie trzeba mieć konta na fejsie etc. Jak następne książki będą takie jak "inni" to nie ma się pani czym martwić! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm. Moja polonistka nie dostała się do szkoły policyjnej, więc poszła na nauczycielkę. Stąd pewnie te jej metody.

    Odnośnie czytania, ja pokochałam książki gdzieś w 5 klasie szkoły podstawowej, gdy z koleżankami przeganiałyśmy się odnośnie ilości przeczytanych książek, a na przerwach i wolnych godzinach przesiadywałyśmy w szkolnej bibliotece i 'odwalałyśmy papierkową robotę'. A odkąd pracuję weekendowo, ustaliłam sobie, że połowę wypłaty odkładam, ćwierć na książki, ćwierć na ubrania. No i od października zaczną mi się dojazdy na uczelnię, więc w środkach komunikacji miejskiej zamierzam czytać.

    OdpowiedzUsuń
  8. agrestywna - to co piszesz, to jest materiał na niezłą powieść. Rozważ to :)
    Mazz - a co będziesz studiować? Ciekawość mię zżera.

    OdpowiedzUsuń
  9. Transport na Politechnice Gdańskiej. Nijak się to wiąże z moim uwielbieniem do czytania i tworzenia, ale matematykę również lubię. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na szczęście w moim gronie jest parę takich osób, które kochają książki. Mnie też zawsze do tego ciągnęło. Mogę leżeć godzinami i czytać, czytać, czytać... <3
    Na pewno nie brakuje wokół też ludzi, którzy nie wiedzą nawet, co to biblioteka, ale cieszę się, że ci z którymi spędzam większość czasu podzielają moje zamiłowanie do czytania. Zawsze jest ktoś, z kim mogę wymienić się tytułami :)
    Np. moją najlepszą przyjaciółkę zaraziłam fazą na "Innych" :D Zakochaaała się :D
    A ona też nierzadko podrzuca mi jakieś książki.
    I mogę powiedzieć,że jestem przeszczęśliwa, że wokół pełno takich ludzi. Mimo to zdaję sobie sprawę, jak wielu woli imprezy, fejsa i demotywatory... i trochę przytłacza mnie ich liczba.

    Mam jednak mały problem... czemu prawie nigdy nie umiem przekonać się do szkolnych lektur?! :D

    Pozdrawiam zapalonych "czytaczy" i Panią! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja w szkole podstawowej, a dokładnie w czwartej i piątej klasie miałam polonistkę, która "uwzięła się" na mnie. Nigdy mnie nie pochwaliła. Podejrzewała nawet u mnie dysleksję, co mnie wkurzało bardzo. Zawsze miała coś do mojego pisma, dosłownie zmuszała mnie do tego bym ładniej pisała, ale ja nie ustępowałam. Nie czytałam wtedy książek, uważałam, że to nudne choć czytałam zadane lektury (choć z trudem). W ostatniej klasie podstawówki nareszcie doczekałam się innej nauczycielki. Ona mi uświadomiła, że czytanie jest cudne. Wytłumaczyła mi od czego może zależeć moje pismo i jak je upiększyć :). Zawsze chwaliła moje prace, to jak piszę i nawet polubiłam wtedy język polski. Coraz ładniej i więcej pisałam co wyszło na moją korzyść. Byłam na paru konkursach polonistycznych, no i podniosłam swoją ocenę na koniec z 4 na 6. Ta pani była dla mnie jak dobra koleżanka(doszło nawet do tego, że pożyczałam jej swoje książki). Moi rodzice byli nawet pod wrażeniem tego, że tak zmieniłam swoje nastawienie.

    Dobrze, muszę iść bo mama mnie zatłucze, że obiadu nie jem. Pozdrawiam wszystkich. Siemka :D

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie w gimnazjum w zasadzie jest dużo osób, które 'coś' czytają. Często nawet przesiadują na parapetach trzymając książki w rękach. Czasami się zastanawiam jaki w tym cel, gdyż wiem, że na pewno skupić się na treści lektury na przerwie nie można (co innego na lekcji ;))Może chcą się pochwalić? Że co? Czytają? No ale ok.
    Ja w swoim bliskim otoczeniu szkolnym mam co najmniej z 20 osób, z którymi dało by się pogadać na temat książek i tego co ostatnio czytali. Więc ogólnie nie narzekam.
    Ale rzeczywiście tak jak moje poprzedniczki uważam że XXI wiek jest zepsuty przez internet. Bo codziennie słyszeć po parę razy: dlaczego nie masz fejsa? nie jest przyjemne.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. U mnie w gimnazjum jest beznadziejnie z czytaniem książek,gdyż moje koleżanki czytają tylko jakieś czasopisma typu "Bravo Girl" co mnie już wkurza, tylko jakieś ploty... NUDA! A jeżeli już ktoś coś czyta to są to "kujonki" które tylko czytają lektury(nie żeby było w tym coś złego!) ale czytają tylko aby się podlizywać polonistce... Ale ja tam czytam, moja "przygoda" z książkami zaczęła się gdy moje starsze rodzeństwo nakłoniło mnie do przeczytania "Harrego Pottra", bo sama wtedy nie lubiłam czytać niczego, niczego, no ale gdy zaczęłam czytać tak się wciągnęłam że w ciągu mniej więcej miesiąca przeczytałam wszystkie części (wtedy na mój wiek było szybko) potem przeczytałam "Opowieści z Narnii", a jeszcze później na urodziny od mojej siostry dostałam super książkę "Inni", teraz właśnie dziś skończyłam czytać wszystkie części "Pamiętniki Wampirów" (co nie jest fajne bo jeszcze miesiąc a ja nie wiem co mam czytać) a sam koniec mi się nie podobał,dlatego że jak tam może się skończyć książka co??? Jak tak można zabić mojego ulubionego bohatera a potem nie wiem czy on ożył czy nie... No co?? Ale czekam na następne części "Innych". No i co ja mam robić uczyć się do szkoły to wtedy bym zrobiła kiedy bym się walnęła w głowę, choć może to nie najgorszy pomysł... Och chyba pójdę do psychologa...

    OdpowiedzUsuń
  14. Niech się Pani, Pani Ewo, nie martwi! W tym roku szkolnym będę kończyć gimnazjum, więc w tej kwestii mogę zapewnić, że książki nadal są czytane przez pokaźne grono osobników bliżej niezidentyfikowanych. I tych zidentyfikowanych również. Znam co najmniej 50 osób, które w ciągu roku czytają po kilkanaście książek, a ja sama potrafię przeczytać około dwustu pięćdziesięciu ciekawych pozycji. Są tą głównie kryminały i książki typu Innych, czyli tzw. Urban Fantasy. ;)
    Co oczywiście nie znaczy, że ciągle siedzę z nosem w książce (bo czytam zazwyczaj w porach nocnych i wieczornych), tylko że strasznie szybko czytam.
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na Tom Drugi!

    OdpowiedzUsuń