Dlaczego pewna pani, pozbawiona własnych dochodów matka czwórki dzieci, mieszka z "konkubentem", jak się dowiedziałam z programu TV "Sprawa dla śledczego" czy inny "Zawód reporter", natomiast pani celebryta, co tańczyła z gwiazdami, mieszka z "partnerem" bądź "narzeczonym"?
Na czym, u licha, polega różnica?
"Partnery" siedzą w loftach, a "konkubenty" w M3?
A może "partner" po prostu częściej się myje niż "konkubent"? No i myje się w tym swoim lofcie?
Albo (to moje spostrzeżenie) "konkubent" nie ubiera się jak idiota, zwłaszcza wiedząc, że ktoś mu będzie robił zdjęcie?
No nie wiem...
A Wy?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Konkubent to takie bardziej określenie, jeśli chodzi o prawo, że partner pobił, to już w W11 powiedzą, że pobił konkubent. Normalnie mówi się 'mieszka z facetem', 'z chłopem'. Partner i narzeczony brzmi tak jakoś bardzo po burżujsku, wersja dla bogatych czy coś ;)
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że konkubent jest cool. Mój najlepszy kumpel przedstawiając swoją narzeczoną zawsze mówił o niej a oto moja konkubina- i tu pojawiało się nazwisko. Teraz jak już są po ślubie brakuje wszystkim tego określenia. Chyba chodzi po prostu o to, że pewne słowa kojarzą nam się negatywnie bez powodu, choć powodem są pewnie wszystkie 911 :). Bo przecież konkubent to piękne słowo, dajmy mu tylko szansę. Ja za to nie lubię narzeczony/a brzmi tak jakoś dziwnie. Pewnie każdy ma jakiś kompleks co do pewnych słów.
OdpowiedzUsuń