Moi drodzy! Zapraszam Was do rozważań i zwierzeń na temat literatury, którą przeczytaliście, a do której za Chiny nie chcielibyście wrócić. Chodzi o ten rodzaj książek, które, choć są niekwestionowanymi arcydziełami, pozostawiają człowieka w przerażeniu bądź z poczuciem przedawkowania wiedzy na temat plugastwa tego świata. Albo są do tego stopnia artystyczne, że aż się nie da czytać (polecam lekturę szkoły literaturoznawczej rosyjskich formalistów, którzy twierdzili, że książka ma być "nieprzyjazna czytelnikowi" a także "trudna", bo wtedy osiąga "artystyczność 10" w skali od 1 do 8).
Osobiście mam kilka takich znielubionych dzieł. Należy do nich np. słynne "Pachnidło" Suskinda - wspaniała książka, na pewno przeczytam ją raz jeszcze, jeśli ktoś mi za to da, powiedzmy, 1350 PLN. W innym przypadku na pewno nie. Albo "Niepokoje wychowanka Torlesa" - urocza opowieść o młodocianych wykorzystujących seksualnie swych rówieśników.
Ooo! I mój faworyt w tej kategorii: Houellebecq! Chociaż nie, jego książek nie uważam tak naprawdę za arcydzieła, raczej za nowy schemat w literaturze, niewiele lepszy od produkcyjniaków czy dzieł romantycznych z paniami na okładkach, przegiętymi ulegle w ramionach panów bez koszuli. Houellebecq jest podobny, tylko pomija zupełnie ewentualne okruchy radości życia (produkcyjniaki i "romantyzmy" mają ich sporo!), no i nie umie zrobić właściwego użytku ze swej erudycji. Biedny. Mieć taki łeb, wybaczcie kolokwializm, i marnotrawić wykształcenie i zalety umysłu na pisanie o smarowaniu bliźnich fekaliami! Och, smutne!
Zachęcam Was do wpisywania swoich typów. Przyznacie, że w okresie wakacji jakoś lepiej myśli się o literaturze, bo bez przymusu.
Aha: i proszę nie wpisywać "Pana Tadeusza" - jeśli ktoś ma problem z dorośnięciem do tego dzieła i jego subtelnej ironii, to niech lepiej poświęci czas temuż dorastaniu, a nie wypisuje wynurzeń na poziomie wczesnego gimnazjum o poziomie raczej niskawym.
No, zapraszam! :) Na rozgrzewkę dorzucę jeszcze od siebie "Opowieści o pilocie Pirxie".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jeszcze nie miałam styczności z "Panem Tadeuszem" ,wiec się nie wypowiem. W sumie to bardzo trudne pytanie, bo ja dopieram sobie takie książki, które będą mi pasować. Ze szkolnych lektur do dość długo męczyłam "Syzyfowe prace" i przeczytanie ich było naprawdę syzyfową pracą. Co jeszcze? "Krzyżacy" też mnie jakoś nie kuszą do ponownego czytania...Dostałam kiedyś taką książkę na urodziny "Dzikie róże" czytając początek myślałam, że umrę z nudów - okropnie nudna. Dopiero tak po połowie zaczęło się robić ciekawie, może tą książkę, bym jeszcze dodała. Jak mówię, ciężkie pytanie, bo gdyby nie pewne lektury, to ja staram się czytać książki, które odpowiadają moim kryteriom.
OdpowiedzUsuńCóż to, 'Pana Tadeusza' krytyka zakazana, natomiast 'Pachnidła' jak najbardziej? Skrajny subiektywizm, jeśli Pani nie podoba się 'Pachnidło', to dlaczego komuś nie może nie podobać się 'Pan Tadeusz'? Bo to "wynurzenia na poziomie wczesnego gimnazjum o poziomie raczej niskawym"? Po przeczytaniu fragmentów Pani książki odnoszę wrażenie, że właśnie do owego 'wczesnego gimnazjum' jest ona skierowana. Blog czytuję, bo ma poziom zgoła wyższy.
OdpowiedzUsuńI żeby nie było nieporozumień- "Pana Tadeusza" uwielbiam i przeczytałam parokrotnie, podobnie zresztą jak "Pachnidło"...
Lektur szkolnych nie mam w zwyczaju, jak większość uczniów, czytać, z Pana Tadeusza przeczytałam tylko to co było wymagane, jednak jeśli miałabym czas (którego przeciętnemu uczniowi brak - osiem lekcji dziennie, na każdą trzeba się nauczyć, odrobić zadania domowe, gdzieżby jeszcze znaleźć czas na książki? Moja polonistka uważa, że po to są np. ferie zimowe, aby czytać lektury, cóż, ja tak nie uważam), przeczytałabym z chęcią, bo właściwie - jest to epopeja narodowa, wstyd nie znać. To samo było z Lalką - brak czasu sprawił, że nie doczytałam do końca, mimo że była w miarę interesująca, Potopu nawet nie zaczęłam, zniechęcona przez polonistkę. Bo generalnie, lektury nie są nudne, ale jeśli czytanie ich jest obowiązkiem, na jakiś wyznaczony termin, z wizją sprawdzianu w tle, jakoś nie ma tej przyjemności z czytania.
OdpowiedzUsuńTeż nie podoba mi się twórczość Coelho, zupełnie przereklamowana, milion razy napisane to samo, ale ujęte w innej formie, może i cytaty pasują do wszystkiego, ale brakuje u niego jakiejkolwiek akcji, czegoś, co by zainteresowało i sprawiło, że nie mogłabym się oderwać od lektury.
Dzień dobry(wieczór)!
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję za "rozkulanie" rozważań. Nie ma to jak klub dyskusyjny na deszczową porę (taką mamy właśnie w Katowicach).
Droga Soniu! Ach gdzież dopatrzyłaś się u mnie krytyki "Pachnidła"?! Wszak subtelność naszej zabawy zakłada, że krytykujemy wyłącznie dzieła uznane słusznie za wybitne. Zważ, co napisałam o książce Suskinda. Co do "P.T.": chciałam uniknąć zbyt oczywistych odpowiedzi (nie ma chyba arcydzieła bardziej dręczącego przeciętnego przedstawiciela młodzieży). Jak widać skutek osiągnęłam wręcz przeciwny - oto wszyscy odnoszą się do naszej epopei :) A "subiektywizm"? Cóż może być wspanialszego?! :)
Proszę, napiszcie mi coś jeszcze. Bardzo mnie interesuje Wasz stosunek do literatury. Sama uważam się głównie za czytelnika, "pisarz" to jednak jeszcze określenie na wyrost dla takiej Ewy jak ja...
Czyż moja skromność nie jest ujmująca i nie wzbudza w Was sympatii? :D
Życzę Wam pięknego wakacyjnego weekendu!
Mój stosunek do literatury wygląda mniej więcej tak, że uważam ją za coś nad wyraz pięknego, w końcu w życiu raczej nie zdarzają się historie opisane w książkach, pozwala ona też na oderwanie się od szarej rzeczywistości. Książek mam dużo i o nie dbam, m.in. mycie rąk przed czytaniem. Kiedyś odmawiałam sobie nowej bluzki, bo wolałam książkę. Ogólnie czytanie uważam za główny element doskonalenia swojego warsztatu pisarskiego, nie chodzi o ściąganie pomysłów, ale o styl, ortografię i interpunkcję.
OdpowiedzUsuńwitam :) chciałabym wrócić do "Krzyżaków". Książka niesamowicie męcząca, trudna, a wręcz w niektórych momentach beznadziejna. Ale to moja opinia. Są oczywiście fragmenty tej zacnej lektury, które wywarły na mnie ogromne wrażenie. Poprostu mi się podobały :p
OdpowiedzUsuńI coż mogę więcej dodać. Znam polonistkę, która tej książki nie przeczytała. Ja jednak wierzę, że każdą książkę chyba da się przeczytać. Chociaż nie. Kubusia Puchatka nie przeczytałam do końca, ale byłam młoda i głupia. Poza tym co komu szkodzi przeczytać chociażby z czystej ciekawości jakąś książkę? Lekturę? Gdyby nie to, że dana książka nosi miano lektury założę sie, że ktoś kto lubi poczytac sobie od czasu do czasu chętnie by się wziął nawet za tych durnych Krzyżaków. Jednakże biorąc pod uwagę moje doświadczenie uczennicy z pierwszej gimnazjum to można cały ten komentarz uznać za banalny, bo w końcu co ja mogę o tym wiedzieć?
zapraszam na www.asia-inaczej.blog.onet.pl
I gratuluję genialnej książki "Inni" Wywarła ona na mnie piorunujące wrażenie :)